Claudia wracała do domu po ciężkim dniu na planie
serialu. Wszystko, jak zwykle, poszło po jej myśli. Zebrała pochwały od
reżysera za swoją grę aktorską i zaproszenie do dalszej współpracy. Mężczyzna
nie zdradził szczegółów, ale tym razem miałaby zagrać ‘pierwsze skrzypce’.
Otworzyłoby jej to drogę do dalszego rozwijania się i kariery. Była niezmiernie
zadowolona i dumna z własnej osoby. Czuła, że dała z siebie wszystko i dobrze
wykonała pracę domową. Aktorstwo od zawsze było jej pasją. Już teraz, prawie
jako osiemnastolatka, zarobiła kilka tysięcy dolarów, robiąc to co sprawiało
jej olbrzymią przyjemność. Miała nadzieję, że w przyszłości również to będzie
jej sposób na życie.
Gdy dziewczyna wysiadała z auta, zadzwonił jej telefon. W ostatniej chwili nacisnęła zieloną słuchawkę, nawet nie patrząc kto dzwoni. Po głosie rozpoznała Sophie. Przyjaciółka chciała zdać jej relację z dzisiejszego meczu. Chłopcy pierwszy raz od dwóch lat wygrali rozgrywki z Wild Ones. Trener, dyrektor i całe trybuny oszaleli. Samych zawodników również rozpierała duma. Dziewczyna nie zapomniała, oczywiście, o tym co Claudię interesowało najbardziej. Ze szczegółami opowiadała o Kellanie, który, jak zwykle, spisał się na medal. Po skończonym pojedynku przyjaciele spotkali się na szkolnym parkingu. Brunet dostał możliwość studiowania we wszystkich czterech collegach. Z opowiadań Sophie wynikało, że jednak wcale nie szalał z radości. Na twarzy malował mu się blady uśmiech, a wzrok cały czas krążył po okolicy. Dziewczynie wydawało się, że 'kogoś' szuka. Oprócz tego zawodnicy w zamian za ciężką pracę dostali tydzień wolnego od nauki i treningów. Dyrektorowi zależało na tym, żeby odpoczęli. Brown postanowił, że razem z Chuckiem wyjedzie do Salt Lake City szaleć na snowboardzie. Claudia nie była zachwycona tym pomysłem, bo mimo rozstania, nie wyobrażała sobie, że nie zobaczy go przez całe 7 dni. Chociaż może to i lepiej. Powinna zacząć przyzwyczajać się do życia bez mięśniaka.
Sophie nagle zmieniła temat. Przypomniało jej się coś naprawdę ważnego. Zanim zadzwoniła do Clearvage odebrała telefon od lekarza Bridget, który prosił, aby obydwie dziewczyny zjawiły się u przyjaciółki. Mianowicie, pierwszy raz do próby samobójczej, B. chciała z nimi porozmawiać. Claudia ponownie przekręciła kluczyki w stacyjce i ruszyła w kierunku zachodniej części miasta. Nie wiedziała co o tym myśleć, ale miała nadzieję, że w końcu dowie się dlaczego przyjaciółka zadzwoniła do niej zanim próbowała się zabić. Brunetka nareszcie przestała obwiniać o to co się stało. W dużej mierze, dzięki Kellanowi.
- Jesteś głupia - powiedział pewnego dnia, wchodząc do pokoju ukochanej. Nie było złośliwości w jego głosie. Mówił raczej z troską.
Dziewczyna leżała na łóżku w pozycji embrionalnej. Próbowała zasnąć, ale sen z powiek spędzała jej, wtedy jeszcze, sprawa Bridget. Nie poszła do szkoły, bo nie miała ochoty na konfrontacje z szeptami uczniów i pytaniami, na które sama nie znała odpowiedzi.
Chłopak położył się za Claudią, podparł ręką głowę i patrzył na dziewczynę. Nie rozumiał dlaczego aż tak bardzo się zamartwia. W końcu nic nie zrobiła.
- Dzięki. Zawsze jesteś niezawodny - odparła brunetka sarkastycznie. - Dlaczego tak myślisz? - zapytała, bo naprawdę obchodziło ją jego zdanie.
- Wiesz, że kobiety próbując popełnić samobójstwo wcale tego nie chcą? - odpowiedział pytaniem na pytanie. - Gdyby, któraś z nich naprawdę chciała się zabić to gwarantuję ci, żeby to zrobiła. One celowo biorą za mało tabletek albo tną się powierzchownie, tylko tak, żeby stracić przytomność. Bridget jest jedną z tych idiotek, które...
Claudia nie mogła pozwolić, żeby mięśniak obrażał B. Nie postąpiła mądrze, ale poniżanie dziewczyny nic by nie zmieniło. Lekko zdenerwowały ją jego słowa.
- Nie mów tak na nią - poprosiła stanowczo.
- To jak mam mówić? Wybacz skarbie, ale właśnie tak odbieram próbę zwrócenia na siebie uwagi przez targnięcie na własne życie. Istnieje milion sposobów, żeby znaleźć się w centrum zainteresowania, a ten który ona wybrała, jak dla mnie, jest wyborem dla kretynów pozbawionych wyobraźni. Posłuchaj- Kellan zbliżył się do ukochanej.
Jego ręka delikatnymi ruchami wędrowała po tyłku, biodrze i nagiej skórze uda Clearvage. Przez chwilę błądził za nią wzrokiem zupełnie zapominając co miał powiedzieć. Szybko się rozkojarzał. Uśmiech zagościł na jego twarzy, gdy poczuł jak po ciele dziewczyny przechodzi dreszcz. Brunetka, chcąc, aby kontynuował wypowiedź i trochę wstydząc się tego, że tak działa na nią dotyk mięśniaka, ujęła jego dłoń w swoją i przekładając rękę Kellana przez siebie, przytuliła ją do piersi. Ich palce splotły się w uścisku.
Brown otrząsnął się i przypomniał co miał do powiedzenia.
- Bridget to skończona egoistka. Sądzisz, że dzwoniąc do ciebie chciała czegoś więcej niż tego, żebyś się o nią martwiła? Ona zupełnie nie pomyślała o tym, że gdyby udało jej się zabić to wszyscy mieliby problemy. Jej rodzice, którzy od tamtej pory byliby nieszczęśliwi i załamani, bo nie wiedzieli co skłoniło córeczkę do tak drastycznego czynu i dlaczego temu nie zapobiegli, Sophie, twoi przyjaciele wzywani na przesłuchania na policję, bo może to jednak nie było samobójstwo, no i oczywiście ty, a co za tym idzie JA, bo jestem tak dobrym chłopakiem, że nie zostawiłbym cię samej.
- Uwielbiam twoją skromność - wtrąciła Claudia i cmoknęła wierzch dłoni bruneta.
Chłopak nie lubił, gdy ktoś nie pozwalał mu dokończyć i przerywał w połowie wypowiedzi. U ukochanej, jednak wcale mu to nie przeszkadzało, bo lubił słuchać, co ma do powiedzenia. Oprócz tego wiedział, że jej samopoczucie ulega zmianie, ponieważ w innym wypadku nie odezwałaby się, tylko cierpliwie przytakiwała i nawet nie słuchała.
- Podsumowując - Kellan odchrząknął - Sądzę, że Bee wybrała twój numer bez większego namysłu. Być może, dlatego, że twoje imię zaczyna się na C i wpisane ma je na początku kontaktów. Przypadek mógł zadecydować o tym, że to właśnie ty teraz leżysz i zamartwiasz się 'co by było gdyby'. Jeśli Bridget naprawdę chciałaby się zabić, zrobiłaby to bez względu na fakt czy odebrałabyś czy nie - mięśniak westchnął i w teatralnym geście przetarł ręką czoło. - Jeszcze nigdy nie mówiłem z takim sensem. Aż się spociłem.
Claudia cicho się roześmiała. Właśnie o to mu chodziło. Był przekonany, że jeśli doprowadzi ją do śmiechu, po części wygra. Gdy miała zły humor zawsze robił coś, żeby, nie mogąc ukryć uśmiechu, szturchnęła go i powiedziała jaki to jest głupi, bo nawet przez chwilę nie może pobyć smutna. Chłopak cieszył się, że tak na nią działa i za nic w świecie nie chciałby tego zmienić. Uwielbiał momenty, w których robił z siebie idiotę, tylko po to, żeby zobaczyć dwa, unoszące się w górę kąciki ust. Oddałby wszystko, żeby już nigdy nie opadły.
- Dlaczego tak bardzo zależy ci na tym, żebym przestała się martwić?- zapytała Clearvage obracając się w stronę Browna i wsuwając kolano między jego uda. Pozwalało jej to na przybranie wygodniejszej pozycji i jeszcze większe zbliżenie do ukochanego, w którego silnych objęciach aktualnie się znajdowała. - Liczysz na seks? - ponownie zadała pytanie z nonszalanckim wyrazem twarzy.
Kellan uśmiechnął się. Zaskoczyła go interpretacja jego myśli przez brunetkę, ale mimo wszystko uznał to za zabawne. Chciał, żeby potraktowała jego słowa poważnie, a nie jako starania o bliskość. Wystarczyło mu jednak, że znacznie się rozweseliła.
- Raczej na to, że nie będziesz myślała tylko o tym jak wykorzystać fakt, że jesteśmy sami, wtedy kiedy będę mówił o czymś ważnym - brunet ponownie westchnął. - Kobiety...- pogłaskał ukochaną po włosach. - Tylko jedno wam w głowie..
Claudii twarz wykrzywił udawany grymas. Wyswobodziła się z uścisku i położyła na plecach. Głowę jednak wciąż miała skierowaną ku mięśniakowi. Lustrowała wzrokiem jego twarz i mimowolnie na ustach zagościł jej uśmiech. Była mu wdzięczna za to, że uciekł ze szkoły i ją odwiedził. Czuła, że podniósł ją na duchu i definitywnie poprawił humor. Umiał wyczuć, kiedy było jej źle i kiedy potrzebowała wsparcia. Ta umiejętność była jedną z wielu, za które tak bardzo go uwielbiała.
- Cieszę się, że do mnie przyszedłeś - odezwała się, zmieniając temat. - Fajnie mieć przystojnego faceta, na którego zawsze można liczyć - wierzchem dłoni pogłaskała policzek ukochanego.
- O każdej porze dnia i nocy - uzupełnił i łapiąc dziewczynę za nadgarstek, odsunął od siebie jej rękę i położył nad nią, wspierając na ramionach. - Pamiętaj, że jak będziesz miała problem, kłopoty, będzie ci nienajlepiej albo cokolwiek to zawsze możesz do mnie przyjść. Nawet jakbyśmy się kiedyś rozstali, w co wątpię. Jeden telefon i przylecę do ciebie z drugiego końca świata, choćbym właśnie grał mecz życia. Zawsze będziesz dla mnie najważniejsza - cmoknął dziewczynę w czoło, a ta oplotła nogami biodra mięśniaka, skrzyżowała stopy u dołu jego pleców i ujęła w dłonie twarz Browna.
- Tak jak ty dla mnie - odparła całkowicie szczerze i podniosła głowę, aby usta pary mogły połączyć się w czułym, a zarazem namiętnym i długim pocałunku.
Uśmiechnęła się wspominając jak dobrze im kiedyś było. Tęskniła za chwilami, w których Kellan za wszelką cenę starał się poprawić jej nastrój. Chociaż nie. Tęskniła za K e l l a n e m.
Claudia po 15 minutach drogi była już u Bridget. Zaparkowała auto na podjeździe, po czym ciężko przełykając ślinę skierowała się ku wejściu do domu Stresowała się faktem, że porozmawia z przyjaciółką pierwszy raz od ponad miesiąca. Miała nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnią. Kilka razy uderzyła kołatką w drewniane drzwi. Stanęła nieruchomo oczekując na któregoś z domowników. Zauważyła, że pocą jej się ręce. Szybko wytarła je w jeansowy materiał kurtki i schowała do kieszeni. Minęło kilka minut zanim w drzwiach pojawiła się pani Greene. Clearvage obdarzyła kobietę niepewnym uśmiechem i przywitała się. Ta wpuściła ją do środka i poleciła udanie do pokoju córki. Brunetka szła po schodach, wsłuchując się we własne kroki. Za chwilę miała zobaczyć się z przyjaciółką.. Bała się tego co może usłyszeć. Kładąc rękę na klamce zastanawiała się czy zapukać. Nigdy tego nie robiła. Zawsze w domu państwa Greene czuła się jak u siebie. Mimo wahania otworzyła drzwi bez wcześniejszej zapowiedzi. Bridget siedziała na łóżku ubrana w fioletowy dres. Spojrzała na Claudię wzrokiem nie wyrażającym żadnych emocji. Nie uśmiechnęła się. Nerwowo naciągała rękawy bluzy. Obok niej spoczywała Sophie. Blondynka zupełnie inaczej zareagowała na ukochaną Kellana, chociaż widać było, że jest równie przerażona co jej znajoma.
- Cześć - brunetka przywitała się i usiadła w fotelu naprzeciwko przyjaciółek.
Obydwie od razu odpowiedziały, jednak bez większego entuzjazmu. Clearvage głupio się czuła. Jakby miała do czynienia z zupełnie obcymi jej osobami, a przecież kiedyś były sobie najbliższe.
- Co tam? - zapytała starając się przerwać krępującą ciszę.
Bridget parsknęła, jakby kpiła. Zaczynało się robić naprawdę dziwnie. Zachowywała się jak nie ona.
- Przykro mi, że rozstałaś się z Kellanem. Byliście idealną parą - powiedziała tonem, który dobitnie świadczył o tym, że tak naprawdę ją to nie obchodzi albo wręcz przeciwnie- cieszy się z tego. Była za pewna siebie. Ślepo patrzyła w jakiś punkt za oknem.
- O co ci chodzi? - Claudia poniekąd sprawiała wrażenie oburzonej. Nie rozumiała przyjaciółki i ciężko było jej uwierzył w to, że jest taka zimna w stosunku do niej. Brunetka spojrzała na Sophie, ale ta tylko wzruszyła ramionami w geście bezradności. - Dobrze się czujesz? - dodała, jednak zastanawiała się czy postąpiła w porządku.
- Bywało gorzej - odparła Bridget wciąż na nią nie patrząc. - Pewnie zaraz mnie znienawidzisz, ale chciałabym ci o czymś powiedzieć - oznajmiła oschłym tonem. - Nie przejmuj się, że nie odebrałaś tego telefonu. Odkąd poznałaś Kellana, tylko on się dla ciebie liczy.
Claudia spróbowała powiedzieć coś na swoje usprawiedliwienie, jednak dziewczyna nie dopuściła jej do głosu.
- Nie zaprzeczaj. Wiem, że byłaś wtedy z nim, ale nie mam do ciebie o to pretensji. I tak starałabym się zabić. Różnica polega na tym, że wcześniej dowiedziałabyś się dlaczego.
***
Ten rozdział jest beznadziejny, zero akcji i tak dalej. Następny obiecuję lepszy. Na pewno dużo więcej będzie się działo. Pozdrawiam i dziękuję za czytanie moich wypocin. :3
Oj tam beznadziejny... Mi się podobał :) Mniej akcji, ale nie zawsze trzeba z nią pędzić.
OdpowiedzUsuńFajnie, że wszystko wszystkim się udaje. Mam nadzieję, że również i nasza parka wreszcie się ze sobą pogodzi.
To wspomnienie było takie urocze! :D Uwielbiam Kellana i to jego zamartwianie się oraz troskę o swoją dziewczynę.
Ta cała Bridget mnie wkurza, chociaż również intryguje. O co chodzi, czemu chciała się zabić?
No nic czekam na kolejny rozdział, a tymczasem zapraszam do siebie
http://kwiat-smierci.blogspot.com/
Pozdrawiam!
Wiesz, co?! Kończenie w takim momencie to tak jak : "Ej! Albo nie... powiem ci później"
OdpowiedzUsuńNo dodaj szybciej ten rozdział, bo chce wiedzieć, czy dobrze myślę, co chce jej powiedzieć xD
Kurcze, kurcze, kiedy Claudia znów zejdzie się z Kellanem, no kiedy?! Ta "przerwa" trwa za długo -,-
Pozdrawiam gorąco, Marcysia ;)
Witam Cię bardzo serdecznie. Wreszcie powróciłem na onet, ponieważ jeżeli mi wiadomo - już nie wariuje. Chciałbym zaprosić Cię na IV rozdział mojej opowieści!
OdpowiedzUsuńwww.the-rosemarie.blog.onet.pl
PS: Straty w twojej opowieści obiecuję nadrobić.
Nie no bardzo fajny mnie się podoba :)
OdpowiedzUsuńJakie ciekawe zakończenie. :) Fajnie.
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie http://malenkie-szczescie.blogspot.com/
Fajnie, że było takie wspomnienie z tamtego dnia, dzięki temu poczułam się tak, jakby oni nadal byli razem... ale jednak nie są :( Bridget ... eh, ona wcale nie jest miła, przecież wszyscy starają się jej pomoc, a ona jeszcze obwinia Claudię. Pewnie, że dziewczyna oszalała z miłości, ale nie sądzę, żeby przez to zaniedbywała innych...
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)